Obserwatorzy

DAWNO TEMU W PARYŻU MODNA DAMA UDAŁA SIĘ D MODYSTKI, ABY ZAMÓWIĆ NAKRYCIE GŁOWY - OSTATNI KRZYK MODY. MODYSTKA OWO NAKRYCIE WYKONAŁA ZUŻYWAJĄC 5 METRÓW WSTĄŻKI. KIEDY DAMA USŁYSZAŁA CENĘ, Z OBURZENIEM ZAWOŁAŁA: CO!!! 300 FRANKÓW ZA 5 METRÓW WSTĄŻKI??!! PANI CHYBA OSZALAŁA!! NA TO MODYSTKA KILKOMA SPRAWNYMI RUCHAMI ROZPRUŁA PIĘKNY CZEPEK, ZWINĘŁA WSTĄŻKĘ, PODAŁA OBURZONEJ DAMIE I POWIEDZIAŁA: ZAPŁATA JEST ZA MOJE UMIEJĘTNOŚCI I PRACĘ, WSTĄŻKĘ DAJĘ PANI GRATIS!!!

niedziela, 30 czerwca 2013

Książki w innym wydaniu...

Znalazłam w sieci takie cudo


No i wymyśliłam, że też sobie takie zrobię... nie takie wielkie oczywiście, ale mini wydanie - dwu-półkowe :)

W programie QuiltAssistant zrobiłam sobie własny projekt...



Z przyjemnością przejrzałam moje ścinki, które idealnie nadają się na książki... powycinałam kawałki,  wybrałam materiały, uprasowałam, podkleiłam, przycięłam...



I nie mogłam się powstrzymać, żeby kawałka nie zszyć...


Ten pierwszy kawałek, to będą półki... tylko tak teraz patrzę na ten obrazek i widzę, że zapomniałam o górnej półce... ale to nic - doszyje się :) No i tło zmieniłam z czarnego na kremowe... Nie wiem czy dobrze, ale już za późno... będzie kremowe. 

W tym programie porobiłam sobie kilka innych fajnych i prostych kompozycji - w tym pszczółkę, którą zrobię dla Julki, bo we wrześniu będzie pszczółką (o ile nic się nie zmieni). 
Podoba mi się takie zszywanie... moja podkładka na razie leży... ale się zrobi :)

czwartek, 27 czerwca 2013

Mój debiut patchworkowy :)

Czasem mnie nachodzi i oglądam zagraniczne strony patchworkowe... I tylko wzdycham do tych kolorowych narzut, poduszek, podkładek itp. piękności... I marzę, że kiedyś sobie taką zrobię... Zapisuję sobie fajniejsze kompozycje, projekty, zestawienia kolorów z nadzieją że mi się przydadzą... Wiem że to pracochłonne i czasochłonne zajęcie uszycie na przykład takiej narzuty... I w tym tkwi problem... bo ja tego czasu mam mało :( Ale to chyba jak każdy... 
A ostatnio wymyśliłam, że zrobię sobie takie kolorowe podkładki na stół - 3 sztuki - dla każdego z nas :) No i tak przeglądałam moje zachomikowane inspiracje, rysowałam, wymyślałam... i stworzyłam kilka prostokątów, z których będą się składać moje podkładki :) 


To cztery części na jedną podkładkę... mam też kilka innych, z których skomponuję kiedyś kolejną...

A to mój pierwszy prostokąt...


W odcieniach zieleni...

A to zestaw materiałów, z których je zrobiłam...


 Wszystkie cztery prostokąty będą oddzielone białymi paskami materiału... Chyba taka kompozycja podoba mi się najbardziej...

To moje ulubione blogi:







A to kilka moich ulubionych kompozycji:
























czwartek, 20 czerwca 2013

Krasnalki - jeszcze nie koniec :(

Witajcie :) Dawno mnie tu nie było... to znaczy zaglądam, ale nie miałam czasu nic wrzucić... to znaczy zgrać z aparatu i wrzucić... ale już mam :) Zastanawiałam się co wrzucić i wybrałam krasnale, bo xxx dawno nie było :) 
Miałam taki cudny plan, że jak pojedziemy na weekend na działkę, to je wreszcie skończę... i wiecie co - nie warto robić takich planów... bo kompletu krasnali jak nie było tak nie ma... 
Powstał tylko jeden... i to nie cały, bo niektóre jego części miałam zrobione wcześniej... porażka... a tak już bym chciała zacząć coś nowego :)

Tak się prezentuje krasnal, tylko znowu nie pamiętam jak on ma na imię... chyba je sobie odpiszę na końcu :)


Pokażę wam jeszcze co sobie zamówiłam u Dorotki...




Piękne lawendowe podkładeczki pod dzbanek i filiżanki... Niestety mój aparat przekłamuje fioletowe kolory.. w rzeczywistości są nieco jaśniejsze... ale tylko troszkę... Teraz wypadałoby zaprosić kogoś na herbatkę, żeby je przetestować... Jeśli ktoś przejeżdżałby przez Pruszków, zapraszam...

Na dziś to tyle... w następnym poście będzie nasza działka :)))) 

czwartek, 13 czerwca 2013

Wieści z frontu "Uszyj Jasia"

Wczoraj razem z Kasią i Jolą i jej mężem, który służył nam jako taksówka, byłyśmy na Oddziale Pediatrycznym warszawskiego Szpitala dla Dzieci zawieść jasie. 
Niestety nie było Pani Małgorzaty (Pielęgniarki Oddziałowej) bo późno dojechałyśmy, ale były inne miłe panie pielęgniarki, które bardzo się ucieszyły z jasiów. 
Zrobiłyśmy oczywiście pamiątkowe zdjęcie, zostawiłam swoje namiary, bo Pani Małgorzata koniecznie chce się jeszcze z nami spotkać i podziękować. Może wtedy zrobimy jakieś zdjęcia z dzieciakami...  
No i przecież będziemy jechały zawieźć jasie dla drugiego oddziału... 


A tu jasie, które ostatnio dostałam...

od Agaty z Tomowa

od Agnieszki z Zabek

od Alicji z Krakowa

od Ani z Warszawy

od Basi z Piaseczna

od Basi z Piaseczna

od Eli z Wrocławia

a to moje...

Miło, że każdy coś przysyła... ziarnko do ziarnka i będzie komplet...

Teraz czekam niecierpliwie na materiały, bo wtedy będę mogła myśleć o spotkaniu szyciowym... 
Jola z Kasią oczywiście zadeklarowały że będą :) 
Mam nadzieję, że skład z Jaktorowa też się stawi :) 
I że uszyjemy duuuuuuuużo jasiów :) 

środa, 12 czerwca 2013

Trochę wiosny, trochę lata na deszczowe brzydkie dni... czyli relacja z aktywnie spędzonego weekendu

U nas dziś zaświeciło słonko :)) Obudziłam się o 5.00 bo mieliśmy nie zasłonięte żaluzje i myślałam, że zaspałam... tak pięknie świeciło słonko... i nawet ciepło się zrobiło :))))))))) Aż miło... 

W sobotę byliśmy na działce... Pojechaliśmy w piątek wieczorem i w sobotę wieczorem wróciliśmy, bo w niedzielę mieliśmy Piknik Rodzinny w Przedszkolu. 
Na działce piękna pogoda, a u nas w domu podobno padał deszcze w sobotę... W niedzielę, przeszła taka burza, że chyba z godzinę lało jak z cebra! A na działce piękna słoneczna pogoda... 
No ale trudno... musieliśmy wracać na Piknik...

Będąc na działce, pozbierałam trochę różnego rodzaju ziela... 
Wiem, że na niektóre już trochę za późno, ale co tam... 

Nazrywałyśmy z Julką i Natalką bluszczyka kurdybanka... Zioło to używa się do takiej mikstury na odporność, która czasem robimy zimą. Ale w tym roku planujemy zacząć ja pic już od wczesnej jesieni, może Julka nie będzie tak chorowała... 

Bluszczyk rośnie u nas w lesie... to taka mała, niepozorna roślina, a po uzbieraniu bukiecika pachnie przecudnie...




Ta miksturę robi się tak: bierze się wino, do wina wrzuca się odpowiednie zioła, m.in. bluszczyk kurdybanek i suszoną jarzębinę, gotuje się, potem dodaje się trochę miodu i popija w małych ilościach każdego dnia - np. do herbaty. jakby ktoś chciał dokładny przepis, mogę wrzucić... Jak którejś zimy piliśmy ją regularnie, wcale nie chorowaliśmy. Więc działa na pewno... 

A to moje zbiory...




Teraz wiszą nad kuchnią i się suszą... Obok wisi pęk liści z brzozy... też mają dobre właściwości lecznicze... TU możecie poczytać w szczegółach, m. in. działają ogólnie na schorzenia układu moczowego (to słyszałam od Kasi Enerlich), na cerę i na zmiany reumatyczne. Może kiedyś z nich skorzystam :) i bukiecik kwiatów czarnego bzu też się suszy - na gardło. 
Jak się nachylam nad kuchnia to wszystko to przecudnie pachnie!!

Nazbierałam jeszcze trochę pędów z sosny, chociaż większość jest już duuuża i z igłami, ale troszkę jeszcze zasypałam cukrem, może puszcza trochę soku. Trzy małe słoiczki już mam na zimę. 


I trochę koperku do posiekania od sąsiada dostałam...


A ze spaceru przynieśliśmy piękny bukiet polnych kwiatów... powoli robi się kolorowo na łąkach... i na szczęście Julka lubi zbierać kwiaty... tak jak mama... 



A to Julki działkowe koleżanki :))




A w niedzielę na Pikniku Julka występowała na scenie (łące) jako biedroneczka - tańczyła z pająkiem i pięknie śpiewała... 




A ja sprzedawałam pyszne ciasta



I tak oto minął nam weekend :)

Tłumacz

Archiwum bloga

Uszyj Jasia

Kołderki za jeden uśmiech