Obserwatorzy

DAWNO TEMU W PARYŻU MODNA DAMA UDAŁA SIĘ D MODYSTKI, ABY ZAMÓWIĆ NAKRYCIE GŁOWY - OSTATNI KRZYK MODY. MODYSTKA OWO NAKRYCIE WYKONAŁA ZUŻYWAJĄC 5 METRÓW WSTĄŻKI. KIEDY DAMA USŁYSZAŁA CENĘ, Z OBURZENIEM ZAWOŁAŁA: CO!!! 300 FRANKÓW ZA 5 METRÓW WSTĄŻKI??!! PANI CHYBA OSZALAŁA!! NA TO MODYSTKA KILKOMA SPRAWNYMI RUCHAMI ROZPRUŁA PIĘKNY CZEPEK, ZWINĘŁA WSTĄŻKĘ, PODAŁA OBURZONEJ DAMIE I POWIEDZIAŁA: ZAPŁATA JEST ZA MOJE UMIEJĘTNOŚCI I PRACĘ, WSTĄŻKĘ DAJĘ PANI GRATIS!!!

wtorek, 5 września 2017

urlop na działce

Miały być góry, skończyliśmy na działce...
I dobrze, bo w Zakopanem pogoda była pod psem - zimno, mokro i nawet trochę śniegu spadło.

A na działce atrakcji było wiele.

Od razu w sobotę trafiliśmy na dożynki gminne. 


Mieczysław oczywiście pojechał z nami, a już był u babci na wakacjach... musieliśmy go zabrać :)

Spacerował sobie szczęśliwy po działce...

 

 

 

A jak padało, spał w przyczepie...



... albo siedział z nami przy stole...


Czasem udało mi się znaleźć jakiegoś grzybka...


Nie tylko muchomorka :)

 


Zrobiłam Juli trochę konfitury z polnych jeżyn...


I dwa baniaczki kiszonych ogórków. 


Trochę poczytałam - na hamaku ale w kocu - bo chłodno było. 


Wieczorami gdy dzieci już usnęły...


Siedzieliśmy przy ognisku. Jednego dnia wędziliśmy nawet... 


No a każdego dnia kawka i haft obowiązkowy :)



Nawet Jula haftowała jak padało...


W czasie słoneczka Mieczysław odpoczywał w różnych miejscach...


Jednego dnia odwiedziliśmy Obory i Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej. 





Byliśmy jeszcze w Solcu Kujawskim, Bydgoszczy i Toruniu, ale o tym w odrębnych postach już niebawem.

I tak oto tydzień urlopu przeleciał... 

3 komentarze:

  1. super zdjęcia :) widać, że świetnie spędziliście ten czas :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mieczysław rzeczywiście zachwycony. Ja bym się obawiała, że Lucyna nam czmychnie. A w domku też wyrusza na wyprawy czy jest domatorem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakby trafił na otwartą furtkę lub bramę, to by poszedł, ale myślę, że by wrócił. Raz znalazł za komórką dziurę pod siatką wykopaną przez psa sąsiada no i oczywiście poszedł sobie do sąsiada pozwiedzać. Wcale mu się nie spieszyło z powrotem. A jak już go zgarnęłam na naszą działkę, to usilnie próbował się przedrzeć przez siatkę do sąsiada.

      Kiedyś jak pojechałam na działkę z moim starym kotem, to raz uciekł mi do lasu. Nie było go cały dzień. Myślałam, że już zginął. Ale o 20.00 wrócił. I potem każdego dnia rano wychodził i wieczorem około 20.00 wracał. Tylko wtedy nie było siatki tylko takie ogrodzenie jak na ranczo.

      Usuń

Tłumacz

Archiwum bloga

Uszyj Jasia

Kołderki za jeden uśmiech