Przeczytałam, dość szybko bo cienka, "Rok w Prowansji" Petera Mayle.
No i muszę powiedzieć, że się rozczarowałam i to strasznie.
Nawet śmiem napisać, że była kiepska, a nawet beznadziejna. Taka drętwa. Nic mnie nie zaciekawiło, nie wciągnęło, takie suche opisy Prowansji, zwyczajów, jedzenia, itp. Katastrofa.
Chciałam sobie jeszcze kupić "Dobry rok" ale już na bank nie kupię żądnej jego książki...
Może to wszystko dlatego, że nie znam francuskiego i ta kultura mnie zupełnie nie pociąga...
Ostatnio, urzeczona trylogią mazurską, kupiłam sobie "Rok w Poziomce" Katarzyny Michalak, ale na razie stoi na półce i czeka na swoją kolej.