Wczoraj u mnie w domu doszło do przemiłego spotkania z Magdą Bańczyk.
Magda prowadzi sklep z tkaninami w Pruszkowskim Cornerze i bywa na kursach patchworkowych u Ani Sławińskiej, na co mnie namawiała.
Było to nasze pierwsze takie spotkanie, nie licząc tych w sklepie podczas moich zakupów...
no i na pewno nie ostatnie...
Magda jest fanką szycia i patchworków, ale też trochę haftuje.
Przy pysznym jedzonku pooglądałyśmy swoje hafty, rozprawiałyśmy na temat lnu i haftowania na nim... i tak ogólnie na tematy robótkowe i sprawy z nimi związane.
Miło, i niestety za szybko, zleciało 2 godziny...
* * *
Z frontu xxx:
Przybyło nieco xxx na moich peoniach :) Wreszcie zapełniłam dziury, które powstały jeszcze we wrześniu nad morzem z powodu braku mulin...
małymi kroczkami zbliżam się do końca, ale jakoś mnie to jeszcze nie motywuje do wzmożonego stawiania xxx.
Poza tym dziś spadł pierwszy śnieg tej zimy... więc nie pozostaje mi nic innego jak zabrać się za SAL ZIMOWY... a miałam peonie skończyć...
A do tego oczywiście zapisałam się na SAL wielkanocny, gdzie haftujemy takie cudne jajo...
Wybrałam sobie materiał do haftowania i mulinę: DMC 3863 i moja własnoręcznie farbowana mulina, która roboczo nazwałam storm. Jakoś tak mi się ta kolorystyka z burzowym niebem kojarzy...
Haftuję jak na lnie, co dwie nitki, ale jedna nitka muliny, bo gęściutki ten materiał.
I już postawiłam pierwsze krzyżyki... całkiem przyjemnie się haftuje.
Niestety zdjęcie zrobione wieczorkiem, więc nie widać prawdziwego odcienia i brązowych drobinek na tym materiale. Kupiłam go dawno temu w ciucholandzie. stwierdziłam, że się nada do haftowania no i przyszła jego pora. Zawsze jak idę do ciucholandu to tylko szukam czegoś, na czym by się dało haftować.
Zadała sobie trochę trudu i odszukałam w sieci inne jajka z tej serii:
A to kilka interpretacji znalezionych w sieci...
To drugie ma cudne kolory :)
A to moje jajo zajęcze :)
Też robiłam moją cieniowana muliną i kilkoma pasującymi do niej kolorami DMC :)
A na koniec nasza baletnica tuż przed zajęciami z baletu :)
Swoje muliny to jest to.
OdpowiedzUsuńjaka baletnica uśmiechnięta, widać, że lubi tańczyć :)
ja sobie chyba odpuszcze jaja w tym roku, chociaz to z poziomkami calkiem , calkiem :)
OdpowiedzUsuńsliczna baletnica :)
pozdrawiam
Πολύ όμορφα σχέδια!!!Φιλιά και καλή χρονιά!!!!
OdpowiedzUsuńPeonie wyglądają imponująco :)
OdpowiedzUsuńBeata! Wielkie dzięki za jaja! Nie wiem, czy wykorzystam w tym roku w całości, ale może w częściach ;) Już od dawna miałam na nie ochotę, ale nie miałam skąd wziąć. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńJajecznie tu u Ciebie się zrobiło.
OdpowiedzUsuńBaletnica jednak najpiękniejsza!!!
Peonie coś czuję zakwitną w pełni na wiosnę.
Pozdrawiam
Peonie coraz piękniejsze. Jajo drzewo jakoś mnie nie przekonuje. Fajne te Twoje zajęcze do kompletu pasowałoby te kurze. Margaretki też są fajne.
OdpowiedzUsuńA mnie znowu to kurze średnio się podoba, chociaż masz rację, że by pasowało do zajęcy... będzie drzewo :) Może jak zrobię, zmienisz zdanie ;)
Usuń