Obserwatorzy

DAWNO TEMU W PARYŻU MODNA DAMA UDAŁA SIĘ D MODYSTKI, ABY ZAMÓWIĆ NAKRYCIE GŁOWY - OSTATNI KRZYK MODY. MODYSTKA OWO NAKRYCIE WYKONAŁA ZUŻYWAJĄC 5 METRÓW WSTĄŻKI. KIEDY DAMA USŁYSZAŁA CENĘ, Z OBURZENIEM ZAWOŁAŁA: CO!!! 300 FRANKÓW ZA 5 METRÓW WSTĄŻKI??!! PANI CHYBA OSZALAŁA!! NA TO MODYSTKA KILKOMA SPRAWNYMI RUCHAMI ROZPRUŁA PIĘKNY CZEPEK, ZWINĘŁA WSTĄŻKĘ, PODAŁA OBURZONEJ DAMIE I POWIEDZIAŁA: ZAPŁATA JEST ZA MOJE UMIEJĘTNOŚCI I PRACĘ, WSTĄŻKĘ DAJĘ PANI GRATIS!!!

środa, 31 stycznia 2018

Portret ślubny - cz. I

Jakiś czas temu, chyba to było na początku grudnia, zostałam poproszona o zrobienie haftu na 50 rocznicę ślubu. A w zasadzie dwóch, bo miły pan wymyślił sobie, żeby jedno zdjęcie było ślubne, a obok drugie, w takiej samej pozie (zaciągnął żonę do fotografa) obecne.

Zaczęłam szybko robić, no bo czasu mało (na początek kwietnia musiało być gotowe).
Nawet szybko szło... W dwa tygodnie zrobiłam kawał haftu. 






W kolejnej rozmowie zaproponowałam, żeby na koniec, w rogu każdego haftu zrobić małymi cyferkami daty - datę ślubu i datę rocznicy. 

No tak - mówi - na tym pierwszym 7 kwietnia 1969, a na ... 
Zaraz, zaraz - krzyczę!! 1969?? To przecież rocznicę macie dopiero w 2019 r. !! 
Hm... no rzeczywiście - odparł miły pan - pomyliło mi się :)

Ja tu gonię, flaki wypruwam, żeby zdążyć, a on mi mówi, że mam jeszcze ponad rok na to :) 
Cudowna wiadomość. Po kilku dniach haft poleciał w odstawkę. Mam na razie inne pilne do zrobienia. I chyba muszę się za nie zabrać, bo już luty. 

* * * * *

Wczoraj dostałam kolejne zlecenie, tym razem na haft ślubny. 



Całkiem miły wzorek. Już się nie mogę doczekać, kiedy go zacznę robić...

czwartek, 25 stycznia 2018

Ferie w Zakopanem

Witam wszystkich!!
W tym roku ponownie byliśmy na feriach w Zakopanem. Jakoś lubię to miejsce. 
Mimo, że byliśmy tam już kilkanaście razy albo i więcej... 

Najpierw jeździliśmy zimą na Sylwestra. 
W drugi dzień Świat Bożego Narodzenia pakowaliśmy się w mega zatłoczony nocny pociąg i tłukliśmy się w nim do rana. Trzy razy zmieniali lokomotywę i kierunek jazdy, wreszcie po  mniej więcej 9 godzinach (różnie bywało) wtaczaliśmy się na dworzec w Zakopanem.
Potem w taksówkę i do naszego ukochanego Instalu, którego już nie ma :(

Tak było kilka lat, aż do dnia, kiedy będąc na Kasprowym Wierchu dojrzałam pocztówkę z widokiem gór latem. Skończyły się zimowe wypady, zaczęliśmy zdobywać szczyty latem. 
Przeszliśmy dużą część Tatr. Nie byliśmy tylko na Orlej Perci, bo trochę się bałam i boję nadal, no i tam w okolicach Rysów. Do wejścia na same Rysy szykowałam się ze trzy lata. Po czym okazało się że wejście jest w miarę łatwe, tylko długo się idzie. 

Potem urodziła się Jula i ani latem ani zimą nie jeździliśmy. 
Aż wreszcie zechciała łaskawie nauczyć się jeździć na nartach. To było w zeszłe ferie. 
W tym roku oprócz nart zrobiliśmy 3 dosyć trudne jak dla niej wycieczki w góry. 
Kpiliśmy książeczkę do zdobywania szczytów i szlaków 
i planujemy przyjechać latem na prawdziwe chodzenie po górach. 

Co najlepsze, Jula już mówiła babci, że ona latem przyjeżdża do Zakopanego. 
Chyba jej się spodobało :)

Tymczasem zapraszam na fotorelacje z kilku dni w stolicy Tatr...

Selfie ze Skocznią :)


Sanktuarium na Krzeptówkach



 

19-kilometrowa wycieczka na Morskie Oko, które okazało się zamarznięte ;)





Z powrotem sanki się przydały...


Jula przypominała sobie jazdę na nartach. 


Kolejna wycieczka Doliną Białego, 
potem Ścieżka nad Reglami do Schroniska na Kalatówkach. 






Mama i Tata też sobie trochę pojeździli na nartach :) 
Widok z górki w Jurgowie. 


I selfie na wyciągu :)


Odwiedziliśmy też Jaszczurówkę.


Spotkaliśmy miłego kotka :) Baciara

 


Ostatnia górska wyprawa - tym razem do Schroniska Murowaiec, doliną Jaworzynki. 


 



Jak wracaliśmy na chwile chmury się rozstąpiły, 
żebyśmy mogli zrobić kilka zdjęć pięknie ośnieżonych gór. 


Obowiązkowym punktem każdego pobytu w Zakopanem są Termy Chochołowskie. 
Polecam odwiedzić to miejsce koniecznie, jak będziecie w okolicy.  




 W drodze powrotnej zajechaliśmy do kopalni soli w Wieliczce. 
Sporo się zmieniło od 2004 roku, kiedy tam byliśmy ostatnim razem. 






I tyle na dziś :) Tydzień zleciał za szybko.
Ale już niedługo będą wakacje :) Trzeba być dobrej myśli...

wtorek, 23 stycznia 2018

Spacer po Warszawie...

Tuż po nowym roku, we wtorek 2 stycznia, wybraliśmy się do Warszawy. 
Zimno było, ale przespacerowaliśmy się kawałek Krakowskim Przedmieściem. 

Podziwialiśmy piękne oświetlenie :) Z daleka wygląda naprawdę imponująco. 









Wstąpiliśmy też na pyszne pierogi do Zapiecka. 
Do tego gorący napar z hibiskusa na rozgrzewkę. 


To było dawno temu, ale ten czas szybko leci. 

Przy okazji chciałam Wam pokazać kartkę, o której tylko wspomniałam w podsumowaniu. 
Zrobiłam ją jeszcze w grudniu, dla koleżanki Julki z okazji 9 urodzin. 




A na koniec trochę Mietka :)

Udającego lalkę...




Ganiającego po śniegu...


Czekającego na Św. Mikołaja...


Czekającego na zakupy...


I Mietka totalnie wyluzowanego :)

Tłumacz

Archiwum bloga

Uszyj Jasia

Kołderki za jeden uśmiech