Pogoda byle jaka... Leje, szaro, buro i ponuro.
A ja wreszcie skończyłam peonię :)
Dokładnie 20 listopada o 19:55 postawiłam ostatni krzyżyk.
Zaczęłam 5 lipca w Chorwacji. Potem, jak wróciliśmy, trochę jeszcze pohaftowałam, tak mniej więcej do połowy haftu, a potem długo leżała...
Zabrałam się za nią w sumie niedawno i jak przysiadłam tak skończyłam.
No i wreszcie koniec!!!
Jak ja lubię taki chwile :)
Na razie ostatnie etapy xxx.
No i finito :)
Kąpiel :)
I już uprasowany.
Oprawy jeszcze nie ma, ale jak tylko będę w Ikei, kupię odpowiednią ramkę.
A tu wybrałam kilka haftów z tej serii, które mi się podobają.
Nie wiem jeszcze w jakiej kolejności będą powstawać, bo ciągle się to zmienia.
W każdym razie brakuje mi jeszcze 2 żeby powiesić wszystkie na ścianie.
Ale zrobią się... Pewnie już w przyszłym roku.
Z serii owocowej prawie wszystkie mi się podobają, ale niem będę na razie ich robić.
Chyba że kiedyś, jak będę miała dużą kuchnię i dużo ścian.
Ale znalazłam fajnego granata. Pierwszy raz trafiłam na ten haft, widocznie nowy.
A że lubię ten owoc, zdjęcie wrzucam :)