Skończyłam wreszcie moja piękną dzika różę. Musiałam skończyć, bo był na prezent.
Był to dosyć duży i niezaplanowany haft. Sporo tych niezaplanowanych haftów, przez co moja hafciarska lista życzeń leży i kwiczy...
Tak wygląda w oryginale, w katalogu DMC.
Haft zaczęłam 4.04 wieczorem...
Początki były takie
Haft podzieliłam na 4 części i każdą z tych 4 części jeszcze na cztery. Ale jeśli któraś 1/16 miała mało xxx, wtedy robiłam razem z inną, żeby było szybciej.
Po miesiącu miałam już połowę.
A 7.06 skończyłam, będąc na działce.
Tu bez backstitchów, prosto z tamborka.
A tu z nitkami w środku, które dodały mu uroku...
W praniu...
Suszenie...
I uprasowany...
Trochę zbliżeń...
Haftowałam na lnie w kolorze naturalnym 32 ct. Bardzo przyjemnie się na nim haftowało... niestety nie pamiętam firmy, która ten len wyprodukowała, ani też gdzie go zakupiłam. Czy ktoś może rozpoznaje co to za firma i rodzaj lnu?? Aniu?? Pomożesz??
Jak kiedyś wspominałam, bałam się zacząć haftować na lnie z uwagi na haftowanie co dwa oczka... ale nie taki diabeł straszny... szybko idzie się przyzwyczaić. A jak się zaraz potem przerzuca na zwykłą kanwę to jakoś tak dziwnie idzie haftowanie... igła sama co dwa oczka chce przeskakiwać...
A tu już oprawiony i zapakowany.
Zdjęcie niestety zrobione komórką, więc słabe, aparatu już nie miałam, bo miałam niezłą przygodę z tym haftem.
Zaniosłam go żeby zamówić ramkę, bo ta, którą sobie upatrzyłam w Ikei okazała się zła. Pani mi ładnie pomierzyła, ustaliłyśmy ile ma mieć passe-partout wewnątrz, jaka grubość, wszystko zapisała. W środę Mąż pojechał odebrać, a jak wróciłam do domu w środę wieczorem (haft potrzebowałam na czwartek na 15:30) to się okazało, że passe-partout jest za małe w środku bo przykrywa haft!!
Dzwonię tam w czwartek z rana no i mówię jak jest, no to pani stwierdziła, że zamówienie przyjmowała nowa pracownica no i się niestety pomyliła w obliczeniach.
Na szczęście haft idealnie pasował do ramki bez passe-partout (zdjęcie mam w aparacie), ale udało mi się przyciąć passe-partout do odpowiedniego rozmiaru u pani, która robiła ramkę.. Musiałam go jeszcze wsadzić w tą ramkę, przewiązać wstążką i w ostatniej chwili dotarłam z nim do przedszkola.
Oczywiście osoba, która go dostała była nim zachwycona.
Mi samej było go żal oddawać.
Wyszedł na prawdę ślicznie, niestety zdjęcie tego piękna nie oddaje, ale kto widział :) to wie :)
A to drugi, mniejszy hafcik również na prezent
Oczywiście woreczek wypełniony pachnącą lawendą i wszystko ładnie zapakowane.
Zaniosłam go żeby zamówić ramkę, bo ta, którą sobie upatrzyłam w Ikei okazała się zła. Pani mi ładnie pomierzyła, ustaliłyśmy ile ma mieć passe-partout wewnątrz, jaka grubość, wszystko zapisała. W środę Mąż pojechał odebrać, a jak wróciłam do domu w środę wieczorem (haft potrzebowałam na czwartek na 15:30) to się okazało, że passe-partout jest za małe w środku bo przykrywa haft!!
Dzwonię tam w czwartek z rana no i mówię jak jest, no to pani stwierdziła, że zamówienie przyjmowała nowa pracownica no i się niestety pomyliła w obliczeniach.
Na szczęście haft idealnie pasował do ramki bez passe-partout (zdjęcie mam w aparacie), ale udało mi się przyciąć passe-partout do odpowiedniego rozmiaru u pani, która robiła ramkę.. Musiałam go jeszcze wsadzić w tą ramkę, przewiązać wstążką i w ostatniej chwili dotarłam z nim do przedszkola.
Oczywiście osoba, która go dostała była nim zachwycona.
Mi samej było go żal oddawać.
Wyszedł na prawdę ślicznie, niestety zdjęcie tego piękna nie oddaje, ale kto widział :) to wie :)
A to drugi, mniejszy hafcik również na prezent
Róża była malutka, ale po oprawie prezentowała się super. Passe-partout w idealnym kolorze i ramkę kupiłam w Leroy Merlin.
Trzeci prezent składał się z literki K i woreczka z literką K.
Oczywiście woreczek wypełniony pachnącą lawendą i wszystko ładnie zapakowane.