Obserwatorzy

DAWNO TEMU W PARYŻU MODNA DAMA UDAŁA SIĘ D MODYSTKI, ABY ZAMÓWIĆ NAKRYCIE GŁOWY - OSTATNI KRZYK MODY. MODYSTKA OWO NAKRYCIE WYKONAŁA ZUŻYWAJĄC 5 METRÓW WSTĄŻKI. KIEDY DAMA USŁYSZAŁA CENĘ, Z OBURZENIEM ZAWOŁAŁA: CO!!! 300 FRANKÓW ZA 5 METRÓW WSTĄŻKI??!! PANI CHYBA OSZALAŁA!! NA TO MODYSTKA KILKOMA SPRAWNYMI RUCHAMI ROZPRUŁA PIĘKNY CZEPEK, ZWINĘŁA WSTĄŻKĘ, PODAŁA OBURZONEJ DAMIE I POWIEDZIAŁA: ZAPŁATA JEST ZA MOJE UMIEJĘTNOŚCI I PRACĘ, WSTĄŻKĘ DAJĘ PANI GRATIS!!!

piątek, 12 czerwca 2015

Po urlopie...

Witam. 
Nie krzyczcie. Jestem już, ale dziś za dużo Wam nie pokażę :)

Jedynie pochwalę się naszym małym podróżnikiem:


Dziś pierwszy raz pojechała sama na 3-dniową wycieczkę - na "zielone przedszkole".  
Nie miała nawet czasu żeby się z rodzicami pożegnać, musiałam jej przypominać o buziaku dla Mamusi, więc chyba jej się podobało. Już od furtki przedszkolnej krzyczała do swojej ulubionej koleżanki Julki, że ma piżamę z Anną i Elzą... 

A co do haftów, to owszem mam sporo do pokazania, ale nie dziś... chciałabym zrobić takie ładne zdjęcie wyprasowanej róży... a nie takie wymemłane, prosto z tamborka. 

No w sumie mogę pokazać drugą różę, której niestety nie dokończyłam, bo mi zbrakło jednej muliny.

Różę robiłam na aidzie 14 ct, w kolorze chyba naturalnym ze złotą nitką. Wcześniejszą dzika różę robiłam na lnie 32 ct. Owszem lepiej się liczy kratki, ale poza tym to jak przesiąść się z mercedesa do malucha... wielkie dziury, gruba igła... dziwnie się haftowało...

A tak w ogóle to byłam zła, bo przez 2 dni siedziałam i nie miałam co haftować, bo wzięłam tylko dwa hafty: dziką różę skończyłam dosyć szybko, tą zrobiłam w jeden dzień (2 x pół dnia) i koniec. Nie przypuszczałam, że ta róża będzie taka mała - na kartce wydawała się ogromna, ale nie dopatrzyłam że wzór jest podzielony co 5 kratek a nie co 10 jak to bywa zwykle. Stąd wyszedł mi mały haft, mieszczący się w średnim tamborku. 
Ale jak do tego dojdzie passe-partout i ramka, myślę, że będzie git!!


No a na koniec nasz nowy tej wiosny balkon z odnowionymi krzesłami i stołem. 

pelargonie - w tym roku same białe i bez surfinii (za szybko wysychają)

 wiciokrzew - ciekawe czy przetrzyma zimę

 widok z boku

 hortensja, lawenda i róża

 odmalowane krzesła i stół - Mąż się spisał na medal :)

róże (głównie)

 mój wymarzony pigwowiec i azalia z marca (będzie chyba drugi raz kwitła)

A tak już zupełnie na koniec prezenty, jakie dostaliśmy od Julki na Dzień Matki i Dzień Ojca (w przedszkolu obchodzony jako Dzień Rodziny)

nasz portret :)


broszki dla Mamy i breloczek do kluczy dla Taty

i piękny bukiet frezji, który dostałam już z samego rana :)

Dziś to koniec :) 
Jednak miałam coś do pokazania :)

3 komentarze:

  1. Piękny balkon a ta róża jest śliczna

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliczny haft! ja też nie lubię haftować na 14 ct...jakieś te x wychodzą takie duuuże ;)
    Dzielną masz córkę...taka kruszynka i już na 3-dniowy wyjazd bez rodziców..brawo!

    OdpowiedzUsuń

Tłumacz

Archiwum bloga

Uszyj Jasia

Kołderki za jeden uśmiech