Witam wszystkich :)
Wiem że dawno mnie tu nie było, ale urlop i przygotowania do urlopu jakoś tak sprawiły, że nie miałam czasu na nic... A tu już prawie miesiąc minął od mojego posta :(
Wybaczcie, ale jakoś tak nie miałam nawet weny... I przez to muszę najpierw pochwalić się niebywałym osiągnięciem... Wreszcie udało nam się dotrzeć do Kazimierza. Było to co prawda dawno temu, ale relacja z wycieczki musi być :)
Długo się przymierzaliśmy, żeby odwiedzić to urokliwe miasteczko i wreszcie się udało.
Byliśmy w sobotę - wcale nie było tłumów, mimo licznych opinii, że weekendy dzikie tłumy.
Wcale nie. Mimo iż była ładna pogoda.
Przyjechaliśmy rano.
Cisza i spokój, prawie pusty parking, miasteczko dopiero budziło się do życia.
I jeszcze nie było tak gorąco.
Poniżej trzy mapki, w tym jedna z trasą, jaką szliśmy.
Może komuś się przyda :)
Zaparkowaliśmy na tyłach kościoła św. Anny. Przeszliśmy obok, oczywiście był zamknięty.
Obok taki niski to budynek dawnego szpitala...
Wyszliśmy na ul. Lubelską.
Po drugiej stronie ulicy Julka znalazła śliczny szyld galerii ceramicznej. Sama galeria jeszcze zamknięta.
Tuż za galerią Kamienica Wysoka.
Na końcu ul. Lubelskiej stały takie duże meleksy, które oferowały przejażdżki po Kazimierzu. Zdecydowaliśmy, że skorzystamy, bo oferowały odwiedzenie miejsc, do których i tak mieliśmy jechać:
Kirkut - stary cmentarz żydowski...
Po drodze mijaliśmy satrą chatę sprzed 400 lat...
I przeszliśmy Wąwozem Korzeniowy Dół.
Jak wróciliśmy, weszliśmy na ten słynny rynek z zabytkową studnią.
xxx
Kilka fotek i lecimy dalej.
Następnie wdrapaliśmy się na Górę Trzech Krzyży, skąd rozciągał się piękny widok na miasteczko.
Potem zeszliśmy z Góry i poszliśmy na zamek. Słoneczko zaczęło przygrzewać, do tego białe mury i wściekle blękitne niebo. Przez chwilę poczuliśmy się jak w Chorwacji...
Z zamku poszliśmy na Basztę. Stamtąd również piękne widoki ma zamek i Wisłę.
Schodząc z Baszty, napotkałam taka śliczną drewnianą furtkę...
Znowu jak w Chorwacji... Tylko kolor nieco inny.
Weszliśmy też do Kościoła Farnego, ale był akurat pogrzeb...
Kolejnym punktem naszej wycieczki było znalezienie obiadu.
Obeszliśmy kawałek rynku i nic. Jedna kelnerka w kawiarni (w której szukaliśmy dań obiadowych) poleciła nam Knajpę Artystyczną. Strzał w dziesiątkę.
Pyszne jedzenie, widać że domowe, bo nawet surówka z białej kapusty z koperkiem bardzo przypominała tę mojej roboty. Nasze dziecię, które uwielbia szwędać się po knajpach, od razu dorwało menu i wybrało sobie zupkę i drugie danie. Porcje takie, że ledwo dało się zjeść.
Knajpka Znajduje się tuz obok Urzędu Miasta i Gminy, który mieści się w Kamienicy Górskich.
Jak już brzuszki były pełne i humory lepsze, poszliśmy do Kościoła i Klasztoru OO. Franciszkanów Reformatów, znajdującego się na lekkiej górce, skąd znowu ładne widoki na miasto.
Weszliśmy do środka i trafiliśmy do ślicznego wirydarza...
Potem znowu zaszliśmy do Kościoła farnego i udało się go zwiedzić.
A przed kościołem znowu kompozycja jak w Chorwaci...
Poszliśmy na lody i nad Wisłę
Przeszliśmy kawałek bulwarem, wróciliśmy na Rynek kupić pamiątki i do auta...
W drodze powrotne zahaczyliśmy o Nałęczów - przereklamowany :|
Zaniedbany Park Zdrojowy, nic nadzwyczajnego. Poszliśmy do pijalni wód, popiliśmy różnych obrzydliwych wód, kupiliśmy magnes i do domku...
Ale jeszcze za Nałęczowem natknęliśmy się na Sanktuarium Matki Bożej Kębelskiej w Wąwolnicy...
I akurat był ślub jakiegoś strażaka :)
To już był naprawdę ostatni punkt naszej wycieczki :)
W następnych postach postaram się wrzucić coś z Chorwacji i moich haftów...
Musze się spieszyć, bo już niedługo kolejny urlop...
Byliśmy w Kazimierzu już parę razy i masz rację Beatko, piękne klimatyczne miasteczko. Warto tam wracać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Dorota
Och, jak cudnie za Twoim pośrednictwem znowu być w Kazimierzu. Jak dla mnie, nigdy dosyć! A Nałęczów jak nas również przereklamowany. Ślę serdeczności i dziękuję za przemiłą fotograficzną podróż :)
OdpowiedzUsuńŚwietna fotorelacja z wyprawy. W Kazimierzu nie byłam,ale zbliża mi się urlop...więc kto wie..może akurat:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Bardzo lubię takie fotorelacje, widać, że wycieczka się udała :-)
OdpowiedzUsuńByłam w Kazimierzu bardzo bardzo dawno temu. Chyba udało mi się odhaczyć to co wy zwiedziliście. Oprócz wchodzenia do wnętrz kościołów. Ahaaa nie byłam w wąwozie, ale za to przepływałam na drugi brzeg do Janowca. I widok z Góry Trzech Krzyży zachwycający.
OdpowiedzUsuńKazimierz kocham. Knajpę Artystyczną także mogę polecić
OdpowiedzUsuń