W sobotę, jak byliśmy na działce, wreszcie skończyłam zaległy kwadracik na kołderkę dla Zuzi.
Wygląda tak :)
Całkiem ładny wyszedł... podoba mi się :)
To był jedyny hafcik, który robiłam na wyjeździe... niestety na nic innego nie miałam ochoty, zresztą nawet nic nie brałam... przerzuciłam się na czytanie książek...na to jeszcze mam ochotę.
Generalnie nie mam ochoty nawet na prowadzenie bloga. Bardzo Wam dziękuję za tak miłe i liczne komentarze :) Nie spodziewaam się takiego odzewu :) Jest mi niezmiernie miło. Mam nadzieję, że wszystko bedzie dobrze... w zasadzie nie ma innej możliwości :) Oczywiście już się nie mogę doczekać kiedy urodzi się nasze Maleństwo :) Z jednej strony to dużo czasu, ale ten czas tak szybko leci, że szybko zleci :) I tego się trzymam...
Obecnie jestem w fazie porannej niechęci do śniadań i wszelkich pokarmów, co sprawia mi ogromny kłopot, no ale co zrobić. Widocznie tak musi być. Czytałam o różnych sposobach na zmniejszenie takich poranych mdłości... zjedzenie herbatnika albo krakersa przed wstaniem z łóżka, wąchanie imbiru (trochę pomaga) albo cytryny...
Następną wizytę mam 1 czerwca, mam nadzieję, że nasza fasolka trochę się powiększy do tego czasu i już będzie widać coś więcej na zdjęciu USG :).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz