Wiele się ostatnio dzieje, dlatego trochę mnie tu nie było... W mojej głowie znowu mnóstwo nowych pomysłów... Czy ktoś wie, co zrobić żeby wydłużyć nieco dobę?? Chyba zacznę Colę pić pod wieczór. Nie będzie mi się chciało tak bardzo spać...
No i zaczęło się jesienne chorowanie - Julka ma zapalenie oskrzeli na rozpoczęcie roku przedszkolnego :) Jak ja to lubię. Inhalator schowam pewnie koło maja :(((((( Czy to kiedyś się skończy??
Nie mam za bardzo co pokazać, bo niewiele robię.
Peonie leżą, bo nie mam muliny - miałam zamówić, ale nie mam kiedy sprawdzić jakich kolorów mi brakuje. A tu konkurs DMC... może jeszcze zdążę.
Na haft SALowy nie mam na razie ochoty, bo paskudna jesień za oknem. Poczekam na śnieg.
Dłubię haft na kartkę na 35 rocznice ślubu. Ale nie mogę pokazać jak mi idzie, bo chyba ją zgłoszę na wyzwanie w Turkusowym Hamaku. Akurat trwa Siłownia Twórcza - "Jesienią malowane"... myślę, że będzie w sam raz, bo takimi kolorkami jesiennymi haftuję...
Muszę się pochwalić... Niby nic wielkiego, ale ja się cieszę... Dwa dni temu próbowałam swoich sił na gęstym lnie - tak na próbę. Len chyba o gęstości 32 ct - tak na moje niewprawne w lnie oko. Zrobiłam takie malutkie serduszko ale co dwie nitki.... No i muszę powiedzieć, że wyszło ślicznie... jestem bardzo zadowolona, bo myślałam, że takie haftowanie jest dosyć trudne... Ale nie... tylko trochę oczy bolą, ale myślę, że to kwestia przyzwyczajenia...
Zdjęcie kiepskie, bo zrobione telefonem, ale widać równiutkie krzyżyki...
Może to początek mojej miłości do takiego lnu... któż to wie... Na razie to tylko próby, które wypadły pomyślnie.
* * * * * * *
Ponadto w mojej głowie ostatnio zrodził się nowy pomysł pomocy małej biednej dziewczynce... Ale na razie wszystko w fazie ustaleń, zapytań, więc nic więcej nie napiszę.
Powiem tylko tyle, że będę miała w związku z tym do Was ogromną prośbę i mam nadzieję, że się przyłączycie :)
Przecież na Was zawsze mogę liczyć!!!!
A to moje wczorajsze wieczorne zajęcie:
Oczywiście mój pomocnik robił razem ze mną - najpierw nakładała konfiturę z czarnej porzeczki, a potem stwierdziła, że woli zawijać... A jak się upiekły koniecznie musiała spróbować.
Przedwczoraj zrobiłam jeszcze ciasto ze śliwkami, ale stwierdziłam, że skrawków nie będę fotografowała...
Dziś mamy po południu gościa...
Śliczne serduszko, też zaczynam myśleć o lnie Dziewczyny robią na nim takie piękne rzeczy ale nie wiem czy podołam tobie życzę powodzenia :)
OdpowiedzUsuńooh rożki! mniam!:D A o jakim konkursie DMC mówisz, jeśli można wiedzieć?:D
OdpowiedzUsuńza daną zakupiona ilość mulin dmc coś się dostaje... poszukaj na stronie dmc
UsuńJa mam z dziećmi to samo. Starszy od września zdążył zaliczyć niecałe 2 tygodnie przedszkola,a młodszego udało mi się zaszczepić między jedną ,a drugą chorobą. Sal niektóre dziewczyny już kończą,a ja nie mam nawet krzyżyka.
OdpowiedzUsuńRogaliki wyglądają pysznie i chętnie wpadłabym na degustację:) Pozdrawiam.
Oj pysznie wyglądają, pysznie te rogaliki. A leków u Ciebie pół kuchni jak i u mnie:) Dla każdego coś dobrego hihi. Pozdrawiam ciepło Iza
OdpowiedzUsuńtaa... już ich nawet nie chowamy, bo co je schowamy to trzeba wyciągać... tylko niektóre się wymianie na inne...
UsuńOj tak. Pogoda jesienna jest piękna ale bardzo zdradziecka. Mój uczniak też złapał jakiś brzydki kaszel. Cieszę się że przekonujesz się do lnu :)
OdpowiedzUsuńRogaliki....mniam....aż mi apetytu narobiłaś :-)))
OdpowiedzUsuń