Przeglądając Pinterest, natknęłam się na zdjęcie pięknie wyglądających,
nawilżających mydełek do rąk i stóp.
Weszłam na stronę, znalazłam przepis. Okazało się, że większość składników mam. Potem znalazłam przepis na grejpfrutowy mus do ciała... Też prosty w wykonaniu.
Potem wyczytałam, że cukrowe peelingi do ciała również są proste w wykonaniu.
Dokupiłam brakujące składniki, szybko przyszły. I wczoraj wzięłam się do roboty.
Najpierw wzięłam się za nawilżające mydełka.
Dla chętnych podaję przepis:
4 uncje oleju kokosowego
4 uncje masła shea
4 uncje wosku pszczelego
14 kropli olejku lawendowego
10 kropli olejku pomarańczowego
Składniki należny odważyć na twardo, rozpuścić w kąpieli wodnej, chwilę wystudzić, dodać olejki i szybko przelać do foremek.
Ja wykorzystałam silikonową foremkę do lodu.
Wystawiam na chwilę na balkon, szybko zastygło i elegancko wypadło z foremki.
Mydełko pod wpływem ciepła rąk delikatnie się rozpuszcza i nawilża.
Najlepiej zrobić to na noc albo po nasmarowaniu założyć foliowe rękawiczki i na to jeszcze normalne rękawiczki, żeby było ciepło.
Na drugi rzut poszedł mus do ciała. Miał być grejpfrutowy, ale nie zauważyłam i kupiłam olejek grejpfrutowy z limetką i niestety ta limetka bardziej pachnie niż ten grejpfrut.
Na początek przepis:
3 uncje masła shea
1,5 uncji oleju kokosowego
1 łyżka słodkiego oleju migdałoweg
kolor (pomarańcz/róż)
20 kropli olejku grejfrutowego
Składniki odmierzamy na twardo, rozpuszczamy w kąpieli wodnej. Czekamy ok. 5 min, dodajemy olejek i mieszamy. czekamy aż zastygnie. Ja włożyłam do lodówki, bo na szafce nie chciało zastygnąć. Potem ubijamy mikserem na mus (ok. 5-7 minut).
Jak się za słabo ubije, będzie balsam, jak za mocno, będzie masło. Jak akurat, będzie własnie mus.
Na samym końcu dodajemy kolor.
Ja dodałam jedna kropelkę czerwonego barwnika.
Niestety moje barwniki w proszku nie chciały się rozpuszczać w oleju, bo miał być różowy.
A płynnych barwników mam tylko 3 kolory.
Oczywiście zapach i kolor może być dowolny... na co akurat będziecie mieli ochotę :)
Balsam w kontakcie z ciałem momentalnie przemienia się w olej... Ale jak nabieramy z pudełeczka, ma przyjemną konsystencję musu... Mmmm... Nic, tylko się smarować.
Na koniec zostawiłam sobie peelingi cukrowe.
Nie wiedziałam, że zrobienie takiego peelingu jest banalnie proste.
Najpierw, kiedy nie miałam jeszcze składników na mus i mydełka, zrobiłam na próbę dwa peelingi: miętowy i pomarańczowy. Miętowy już zużyłam. Ale dodałam do niego za dużo zielonego barwnika, i jak się nacierałam, zrobiłam się lekko zielona.
Wczoraj powstały dwa kolejne: cytrynowo-miodowy i lawendowy. No i znowu fioletowy barwnik w proszku nie chciał się rozpuścić i taki dziwny kolor wyszedł... ale lawendowo pachnie.
Może przynajmniej nie będzie brudził...
Bazą do takiego peelingu jest cukier i olej w proporcji 2:1.
Cukier może być zwykł albo brązowy, tylko nie może być zbyt miałki, żeby trochę drapał.
Olej może być kokosowy, oliwa z oliwek, olej z migdałów, zwykła oliwka dla dzieci. Co macie akurat pod ręką.
No i potem dodatki wedle uznania: olejki zapachowe, naturalne dodatki (płatki róż, kwiatki lawendy, skórka z cytryny, pomarańczy, pokruszone zioła, cynamon, kawa...) i barwniki jeśli macie i chcecie.
I voila!! Chwila pracy a tyle przyjemności.
Z uwagi na zawartość olejku, skóra po natarciu i spłukaniu jest fajnie nawilżona.
Teraz będę tylko pachnieć.
Bardzo fajne przepisy, szczególnie te mydelka. Fajny pomysł na prezent :-)
OdpowiedzUsuńAle sobie dogadzasz Kochana :)
OdpowiedzUsuńsuper, muszę wypróbować
OdpowiedzUsuń