... pracą a gotowaniem obiadu. Niestety nie mam ostatnio ani czasu na haftowanie ani na wpisy na blogu... od przyjazdu z działki dopiero dziś udało mi się postawić kilka krzyżyków na leżaczkach :) ale tylko kilka, bo potem moje brykające po łóżku dziecię stwierdziło, że już nie ma siły na ciągłe leżenie na brzuchu na wyprostowanych sztywno rękach i już w ogóle na nic nie ma ochoty... zaczęło marudzić i koniec haftowania...potem okazało się że było głodne... ale zupki ugotowanej przez matkę nie raczyło zjeść tylko miało ochotę na cycunia :)
Zupkę zjadło potem :) na szczęście moja robota nie poszła na marne...
a zapasy zupki mamy do jutra...
Zupkę zjadło potem :) na szczęście moja robota nie poszła na marne...
a zapasy zupki mamy do jutra...
a co do haftowania...
to wykąpałam i uprasowałam moje brzozy - zdjęcia brak :(
prawie skończyłam leżaczki - zdjęcia brak :(
do 14 lipca mam zamiar zrobić jednego misia Forever Friends Anchora, ale czy mi się uda tego nie wiem... a czas się kurczy... zamiarów oczywiście mam więcej, ale co się będę rozpisywała...
może dziś coś jeszcze dłubnę w tych leżaczkach...
i nic więcej...
zastój totalny...
ostatnio zalatana trochę jestem więc to dlatego, poza tym po każdym powrocie skądś czeka na mnie góra prasowania z którą ledwo zdążam do następnego wyjazdu i tak w kółko... na szczęście dziadek zabiera Julkę na spacery prawie każdego dnia, więc mogę sobie coś zrobić, ale jakoś na prasowanie już mi nie starcza czasu...
nawet nie mam kiedy zgrać zdjęć z aparatu... dlatego dziś tylko same literki :)
do 14 lipca mam zamiar zrobić jednego misia Forever Friends Anchora, ale czy mi się uda tego nie wiem... a czas się kurczy... zamiarów oczywiście mam więcej, ale co się będę rozpisywała...
może dziś coś jeszcze dłubnę w tych leżaczkach...
i nic więcej...
zastój totalny...
ostatnio zalatana trochę jestem więc to dlatego, poza tym po każdym powrocie skądś czeka na mnie góra prasowania z którą ledwo zdążam do następnego wyjazdu i tak w kółko... na szczęście dziadek zabiera Julkę na spacery prawie każdego dnia, więc mogę sobie coś zrobić, ale jakoś na prasowanie już mi nie starcza czasu...
nawet nie mam kiedy zgrać zdjęć z aparatu... dlatego dziś tylko same literki :)
Przedstawiłaś nam dzień z życia młodej mamy ;-)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze uroku macierzyństwa nie doświadczyłam hi,hi. Trzymaj się dzielnie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTaki los młodych mam, jak ja się cieszę, że ten okres już dawno za mną. Jednak niebawem , bo już za tydzień wrócę na dwa tygodnie do czasów młodej mamy - siostra leci na urlop, a ja będę miała pod opieka Nickolkę :)
OdpowiedzUsuń