Przeczytałam, dość szybko bo cienka, "Rok w Prowansji" Petera Mayle.
No i muszę powiedzieć, że się rozczarowałam i to strasznie.
Nawet śmiem napisać, że była kiepska, a nawet beznadziejna. Taka drętwa. Nic mnie nie zaciekawiło, nie wciągnęło, takie suche opisy Prowansji, zwyczajów, jedzenia, itp. Katastrofa.
Chciałam sobie jeszcze kupić "Dobry rok" ale już na bank nie kupię żądnej jego książki...
Może to wszystko dlatego, że nie znam francuskiego i ta kultura mnie zupełnie nie pociąga...
Ostatnio, urzeczona trylogią mazurską, kupiłam sobie "Rok w Poziomce" Katarzyny Michalak, ale na razie stoi na półce i czeka na swoją kolej.
Ja czytałam tą książkę "Jedz, módl się, kochaj" i niestety nie wciągła mnie, dla mnie była nudnawa i nie dotrwałam do samego końca... co u mnie się to nie zdaża żebym książkę odłożyła nieprzeczytaną do końca ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się że tobie przynajmniej się podoba :)
Pozdrawiam :)
Zazdroszczę tego, że Rok w Poziomce może odleżeć , ja jakoś powstrzymać się nie mogę , reszty nie czytałam...
OdpowiedzUsuńJest juz nowinka w ksiegarniach K.M. Lato w Jagódce :)
Opinia u mnie na blogu :)
A ja "Rok w Prowansji" bardzo lubię! Ale też i kocham Francję, to pewnie dlatego :). Natomiast pozostałe książki, o których piszesz (łącznie z "Dobrym rokiem" Mayle'a) - to nie moja bajka.
OdpowiedzUsuńJa właśnie skończyłam czytanie jednej książki i miałam ochotę na "Rok w Poziomce", ale pożyczyłam mamie i też musi poczekać.
OdpowiedzUsuń