Jakoś ostatnio nie mogę się ogarnąć z tym TUSALem... Mylą mi się terminy i przez to nie zamieszczam zdjęć na czas... Mam nadzieję, że nie zostanę zdyskwalifikowana przez to :)
Zdjęcia marne, bo robione telefonem... zawartość słoiczka powoli się powiększa, bo i haftów przybywa...
Uszyłam wreszcie mieszkanko na moja komórkę :) Nie wyszło tak ładnie jak chciałam, ale nie ma tragedii... Najważniejsze, że już jest, bo mi Julka zerwała folię z ekranu. Niektórzy mogą się śmiać z tej folii, ale jak ja wrzucałam telefon do torebki to ta folia była strasznie porysowana, dlatego jej nie zrywałam. Wiedziałam że kiedyś uszyję sobie etui... A teraz folia zdarta, ekran jak nowy i telefon bezpiecznie siedzi w mieszkanku :) nawet jak leży gdzieś na dnie torebki...
materiał powstał po zszyciu wąskich pasków z dżinsu i zielonego bawełnianego materiału... paski wyszły trochę krzywo, ale w sumie tak chciałam... wykorzystałam literkę B, która kiedyś zrobiłam jedna z moich farbowanych mulin... niestety kanwa, na której ta literka została zrobiona, bardzo łatwo się siepie, więc z jednej strony wyszły mi nitki (oczywiście za krótko przycięłam po zszyciu), więc musiałam przyszyć obrzydliwą tasiemkę, która niestety szpeci strasznie całe etui... no ale cóż... na błędach się człowiek uczy :(
Pozostając nadal przy haftach muszę się pochwalić, bo zaczęłam kolejny duży haft... o którym już kiedyś pisałam... i który miałam zacząć jakoś na początku roku, ale nastąpiło "małe" obsunięcie" i zaczęłam kilka dni temu... mianowicie chodzi o haft firmy Lanarte, który pasuje do moich ukochanych peonii... bynajmniej mnie się wydaje, że pasuje, bo na jednym i drugim są peonie :)))) i są mniej więcej podobnych rozmiarów...
To pierwsza strona schematu (jest ich tylko 6, z czego 3 w połowie zadrukowane) z zaznaczeniem fragmentu, który już zrobiłam (dane nieaktualne) i zestaw mulinek do tego fragmentu...
a tu kilka zbliżeń...
Na kanwie widać mały magnesik, który dostałam od Ani Ploch, z którą w zeszłym tygodniu umówiłam się na spotkanie. Wreszcie po tylu miesiącach starań udało się :0 Spotkanie jak zwykle było udane, miłe i obfite w pozytywne doznania wzrokowe - a to wszystko za sprawą przecudnych, precyzyjnych w każdym calu i licznych prac Ani... i nie tylko prac, bo i nici, zestawów, i innych robótkowych gadżetów :)
Niestety wszystko to trwało o wiele za krótko... nie sposób w 5 godzin wszystko na spokojnie obejrzeć i pogadać.
Dziękuję Ci Aniu za miły wieczór i czekam na następny :)
I na koniec moje wypieki... chlebek z mąki pszennej pełnoziarnistej...
Niestety pierwsza partia nadawała się dla kaczek, ewentualnie na zmielenie jako dodatek do bułki tartej, bo mi się pomyliła łyżeczka z łyżką (przy czytaniu przepisu) i wyszedł taki słony, że do jedzenia się nie nadawał kompletnie. Ale za drugim razem wyszedł pyszny :)
Na dziś to tyle... w następnym poście będzie przepis na ekspresową i pyszną szarlotkę :) i mój ostatni hit szyciowy :))
będę z przyjemnością podglądac postępy nad takim bajecznym dziełem :)
OdpowiedzUsuńŚliczny ten haft, a w zbliżeniu Twojej pracy..jeszcze ładniejszy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
nie lada wyzwanie ten obrazek. I widze smakowitości. Oj pochrupało by się...:)
OdpowiedzUsuńCzekam na hit szyciowy, a haft - podziwiam - jaki on wielki!
OdpowiedzUsuń