Pisałam, że nasze dziecię wyjeżdża na dwutygodniowe wakacje z dziadkami... niestety te wakacje z dziadkami trwały tylko dwa dni, gdyż we wtorek po południu kochana Mamunia PKS-em już mknęła by pocieszyć biedne stęsknione dziecko... w niedzielę zasnęła bez większych problemów ale już w poniedziałek płakała ze dwie godziny, we wtorek rano też płakała, co jej się nigdy nie zdarza... więc nie było rady, musiałam wziąć urlop i jechać... we wtorek jak wysiadłam z samochodu (teść po mnie wyjechał na dworzec autobusowy) stała chwilę nie wiedząc co zrobić, a potem wpadła Mamuni w ramiona żądna przytulania i całowania. I ewidentnie się cieszyła z mojego przyjazdu, co potwierdzała kiwaniem główki wielokrotnie przeze mnie pytana :))) W środę z rana obudziła się, spojrzała na mnie i się uśmiechnęła, co chyba miało oznaczać, że już jest wszystko w porządku. Dzięki temu zyskałam trochę uznania, bo tak to Tatulek jest najważniejszy... a przez dwa dni (Tatulek przyjechał w czwartek wieczorkiem) najważniejsza była Mamunia... radość wielka rozpierała moje serce z tego powodu :)
A we wtorek jak zasypiała - już ze mną, wzięłam moją rękę i zaczęła ja całować...
O emocjach i u Ciebie :) Wzruszające są Dzieciaki. Ostatnio moja Siostra też o tym pisała: http://mamosszczesliwos.blog.onet.pl/O-emocjach,2,ID431078739,n
OdpowiedzUsuńAh ta Juleczka Kochana;) co Ona by zrobiła bez tej Kochanej Mamuni:))) I tak dobrze,ze te 2 dni wytrzymala:) Ciekawe co będzie jak pójdzie do przedszkola...?
OdpowiedzUsuńAgatka G.