Zaczęłam haftować jednego z moich UFOków - misia Lickle Ted dla Julki na poduszkę...
To nic, że wczoraj jak spytałam czy jej się podoba, powiedziała: "niedobly jest" ...
Może dlatego, że jeszcze nie dokończony, nie ma ucha albo coś... Ale i tak go skończę... jak uszyje poduszkę (pomysł już w głowie mam) to na pewno jej się spodoba :)
Ale wieczorem mnie naszło na jajo... ale nie takie zwykłe kurze, na miękko albo sadzone... na to cudne jajo z zajęcami które wyhaftowała jakiś czas temu Aploch :) Ładnie poprosiłam o wzorek, bo mi się spodobało...
No i wczoraj wieczorem mnie naszło... a że miałam już przygotowane wszystko... to usiadłam i postawiłam kilka krzyżyków, ale...
No właśnie... miałam przygotowane dwa materiały do haftowania... etamine w kolorze ecru o gęstości 25 ct (10xxx na 1 cm) i coś jeszcze gęstszego w kolorze białym 12xxx na 1 cm - chyba 30 ct z tego co widzę w necie...
Spróbowałam najpierw na tym gęstszym, ale chyba jeszcze muszę poczekać z takimi maciupinkami... a przy krzyżyku przez dwie kratki to by mi się nie zmieściło...
No i padło na to o gęstości 25ct.
Na tym już haftowałam i haftuje się super jedną niteczką...
Ale w trakcie pojawiło się drugie ale... zaczęłam haftować moją ulubioną cieniowaną muliną, którą sama sobie zafarbowałam... i... po pierwsze: zrobiłam 3 linijki największego królika i stwierdziłam, że to nie to... nie o taki efekt mi chodziło... królik jest za duży a moja mulina ma za dużo odcieni blisko siebie i po prostu brzydko to wygląda... No może nie brzydko, ale mnie się nie podobało... a po drugie: może bym jeszcze przeżyła efekt, który mi wyszedł, ale obawiałam się, że w połowie haftu ta mulina mi się po prostu skończy i co ja wtedy zrobię?? Przecież nie ufarbuje drugiej takiej samej....
No więc zaczęłam myśleć... i wymysliłam: wybrałam pięć kolorów mulin w odcieniach zbliżonych do tych z muliny cieniowanej i zrobię każdego królika innym kolorem, jednolitym, a wszystkie te kwiatki, trawki i inne drobiazgi zrobię cieniowaną. I będzie git!!!
Na razie mam tyle pierwszego big zajęca:
Te kwiatki obok trochę za pstrokate mi się wydają, ale widocznie taka ta moja mulina jest...
No i widzę, że jajo w miarę szybko powstanie, bo strasznie wciągające jest :)
A miałam najpierw skończyć misia... plany planami a życie życiem :))))
Najwyżej kosz peonii poczeka trochę :)
A na koniec kilka wielkanocnych małych wzorków znalezionych w sieci... bo widzę, ze powoli się u was pojawiają kurczaczki i inne wielkanocne akcenty :)
I samplerek, na który też miałam ochotę... ale zajęce zwyciężyły...
juz nie dlugo bedzie "dobly" misiaczek i widze nawet fajne te samplerki:)
OdpowiedzUsuńNiektóre wzorki wykorzystam.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńAle fajnie tu u Ciebie :) Pozwolisz, że się rozgoszczę na całego?
OdpowiedzUsuńfajne wzorki
OdpowiedzUsuńJajo będzie przecudne a z mulinką dobry pomysł. Bo jakby się skończyła w trakcie to cała robota na marne.
OdpowiedzUsuńJak skończysz misia córci na pewno się spodoba :) Czekam na kolejną odsłonę jaja :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Misiu zapowiada się wspaniale.
OdpowiedzUsuńCórce na pewno się spodoba :D
I bardzo dobry wybór z tym pomiksowaniem kolorów! Przynajmniej będziesz się spokojnie czuła. Ja wyszywając jajo na lnie 40ct, 1 nitką muliny przez dwie nitki materiału wykorzystałam około połowy 8 metrowego motka.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za biednego misialka, żeby znowu biedaczek znowu nie trafił do kąta....
śliczny misiaczek ;)
OdpowiedzUsuńJetem pewna,że niebawem Małej spodoba się hafcik,bo już teraz wygląda uroczo,a dalsze etapy jajeczka czekam ;)
OdpowiedzUsuńDobrze to sobie wymyslilas z nowym obrazkiem! Mnie pstrokate sie podoba:)
OdpowiedzUsuńMiś zapowiada się cudnie i jak całego wyhaftujesz na pewno spodoba się Julci. Zajęcze jajo już u aploch podejrzałam, piękne będzie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Ten miś na pewno się córci spodoba, jak tylko będzie kompletny :) A zajęcze jajo będę podglądać!
OdpowiedzUsuń