W weekend byliśmy na działce.
Pogoda była cudna, słoneczko dogrzewało, wiaterku prawie wcale.
Idealna pogoda na grzybki, spacery po lesie, nawet na opalanie.
W sobotę na grzybach byłam 4 razy. Niestety grzybów nie ma. Pojechaliśmy rano wszyscy, uzbieraliśmy pół małego koszyczka. Ale las suchutki, aż trzeszczało pod nogami, słoneczko między drzewami świeciło. Cudownie :)
Potem poleciałam do lasu koło nas. Przyniosłam pół koszyczka. Potem poszliśmy na spacer nad jezioro. Przynieśliśmy ćwierć koszyczka. A na koniec poleciałam nad jezioro, ale w drugą stronę. Też trochę uzbierałam. W sumie cała suszarka się uzbierała.
Oprócz grzybów zbierałam też wrzos...
Skończyłam też ostatni, czwarty z serii morskich hafcików.
Zabrałam się też trochę za Żurawia Gdańskiego. Już niewiele mi zostało.
Ale nadal natłok haftów do zrobienia.
Na 27 września muszę zrobić hafcik ślubny, bo idziemy na wesele.
Hafcik już wybrałam, zawsze mi się podobał, ale nie miałam okazji, żeby go zrobić.
Mam nadzieję, że zdążę.
Mamy zamiar jechać jeszcze na tydzień na działkę, więc jak pojedziemy, to będę miała sporo czasu, żeby go haftować.
Mam jeszcze do zrobienia trzy niewielkie hafciki na wymianę z Szydełkowymi Zaczarowanymi Maskotkami. W zamian mam dostać szydełkowego misia-baletnicę, kucyka pony i kilka muffinek - wszystko dla Julki oczywiście.
O metryczce dla córki koleżanki z pracy i drugiej metryczki dla wnuczki znajomej nie wspominając.
Ale jesień idzie, damy radę :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Do lasu warto wybrać się dla samego spaceru :) Hafcik świetny, będzie przypominał o minionych wakacjach :)
OdpowiedzUsuńCudowne zdjęcia grzybów!
OdpowiedzUsuńPiękny letni haft.
OdpowiedzUsuń