W zeszłym roku miejsce w Chorwacji wybraliśmy
ze względu na możliwości odwiedzenia między innymi Mostaru.
To kolejny kraj na naszej mapie, w którym byliśmy. Nie ma ich za wiele, więc każdy nowy cieszy.
Do Mostaru dotarliśmy w porze obiadowej. Niestety jak wjechaliśmy, padał jeszcze deszcz.
Bardzo długo szukaliśmy parkingu, bo niestety wszystko było zajęte, do tego nawigacja zaprowadziła nas w jakąś ślepą, wąską uliczkę, w którą chyba wszyscy pojechali i potem nie mieliśmy jak wyjechać. Całe szczęście że padał deszcz w tym czasie.
Na koniec okazało się, że całkiem niedaleko starówki jest super parking, duży i bezpłatny TU.
Jak wyszliśmy z auta, po drodze wdrapaliśmy się na wieżę,
ale nie warto, bo wszystko przeszklone i marnie widać.
Potem ruszyliśmy w stronę starówki. Deszcz powoli przestawał padać...
Parasola oczywiście nie zabraliśmy :)
Najpierw odwiedziliśmy polecaną knajpę Sadrvan i zjedliśmy obiad.
Dla Juli super podana, przepyszna pomidorówka z chlebkiem.
Dla nas inne, lokalne dania.
Potem ruszyliśmy na zwiedzanie.
Piękne miasto. Stare i klimatyczne.
W tym roku odwiedzimy je jeszcze raz.
I to są słowa mojego męża, który po powrocie do domu stwierdził,
że mu się tam nie podobało bo brudno i śmierdzi.
Chyba jednak mu się podobało ;)
Um belo passeio, gostei de ver as fotografias e aproveito para desejar a continuação de uma boa semana.
OdpowiedzUsuńAndarilhar
Dedais de Francisco e Idalisa
O prazer dos livros