Wrzesień to taki czas, kiedy z kuchni wychodzę rzadko.
Kupa prania na koszu rośnie w zastraszającym tempie. Jeszcze chwila, a przerośnie szafkę, o którą się opiera :) Na naparstkach kurzu aż biało... Do tego kiermasz rękodzieła już za chwilę, a ja przecież od sierpnia miałam coś na niego przygotować. Tylko ten wrzesień tak szybko przeleciał, że nawet nie zauważyłam.
Ostatnio wpadłam w wir robienia przeróżnych mazideł. Pomadki z woskiem pszczelim to podstawa na jesień i zimę, więc na kiermaszu nie mogłoby ich zabraknąć.
Tym razem zrobiłam trzy zapachy - kawowe, malinowe i grejpfrutowe.
Do tego maści: sosnowa, nagietkowa i z żyworódki.
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz