Wiosna niby przyszła, ale tak jakby się trochę wstydziła... bo dziś od rana pochmurno i ponuro... Ale u mnie znowu lato - tym razem morze...
Morze bardzo lubię... i wszystko co z morzem związane... fale, muszelki, piasek, mola, latarnie morskie, kamyczki, wygładzone przez wodę patyczki, szkiełka, serca rysowane patykiem na mokrym piasku, wydmy porośnięte trawami, mewy, żaglówki, falochrony, kutry z falującymi na wietrze małymi chorągiewkami, sieci, różowe meduzy, spacery brzegiem morza, a najbardziej zachody słońca oglądane u boku Mojego Kochanego Męża....
Pamiętam jak kiedyś, będąc w Rowach, wybraliśmy się oglądać zachód słońca. Sprawdziłam w kalendarzu, o której godzinie słońce zachodzi, wybraliśmy się na plażę, jak doszliśmy,było podejrzanie widno, słońcu się nigdzie nie spieszyło... coś było nie tak... czekaliśmy, czekaliśmy, w końcu po godzinie się doczekaliśmy... okazało się, że w moim kalendarzu godzina zachodu słońca była podana w czasie słonecznym miejscowym a my mamy przecież latem zmieniony czas , który się różni o godzinę od tego właściwego... oczywiście potem przez baaardzo długo Mój Kochany Mąż się ze mnie śmiał, jak to go zaprowadziłam na zachód słońca :)
Kiedyś, dawno temu, dwa razy jak byliśmy nad morzem, zrobiłam takie dwa małe hafciki... są jeszcze dwa z tej serii, i oczywiście zamierzam je kiedyś zrobić...
Morze bardzo lubię... i wszystko co z morzem związane... fale, muszelki, piasek, mola, latarnie morskie, kamyczki, wygładzone przez wodę patyczki, szkiełka, serca rysowane patykiem na mokrym piasku, wydmy porośnięte trawami, mewy, żaglówki, falochrony, kutry z falującymi na wietrze małymi chorągiewkami, sieci, różowe meduzy, spacery brzegiem morza, a najbardziej zachody słońca oglądane u boku Mojego Kochanego Męża....
Pamiętam jak kiedyś, będąc w Rowach, wybraliśmy się oglądać zachód słońca. Sprawdziłam w kalendarzu, o której godzinie słońce zachodzi, wybraliśmy się na plażę, jak doszliśmy,było podejrzanie widno, słońcu się nigdzie nie spieszyło... coś było nie tak... czekaliśmy, czekaliśmy, w końcu po godzinie się doczekaliśmy... okazało się, że w moim kalendarzu godzina zachodu słońca była podana w czasie słonecznym miejscowym a my mamy przecież latem zmieniony czas , który się różni o godzinę od tego właściwego... oczywiście potem przez baaardzo długo Mój Kochany Mąż się ze mnie śmiał, jak to go zaprowadziłam na zachód słońca :)
Kiedyś, dawno temu, dwa razy jak byliśmy nad morzem, zrobiłam takie dwa małe hafciki... są jeszcze dwa z tej serii, i oczywiście zamierzam je kiedyś zrobić...
Długo leżały i nie miałam pomysłu, co z nimi zrobić... aż mnie natchnęło i pomysł się zjawił...
Zrobiłam passe-partout z moich starych lnianych spodni - kolor idealnie pasuje...
I wsadziłam w białe ramki z Ikei.
I wyglądają tak:
A to już na półce w łazience...
Myślę, że jak zrobię wszystkie cztery, to je gdzieś na ścianie powieszę... ale na razie niech sobie stoją... całkiem ładnie tam się wkomponowały...
Och, wybrać się teraz nad jakieś ciepłe morze... :)Można się rozmarzyć przy takich pięknych obrazkach.
OdpowiedzUsuńbardzo ładnie pasują do morskiej łazienki:)
OdpowiedzUsuńJa też kocham morskie klimaty, obrazki śliczne
OdpowiedzUsuńNo ale passe-partout ze spodni brzmi interesująco. Nie znałam tej serii obrazków, bardzo przyjemne.
OdpowiedzUsuńŚliczne obrazki, podzielisz się schematami? Uwielbiam morskie klimaty
OdpowiedzUsuńkgosia@vp.pl
Rozmarzyłam się czytając. Ja tak jak Ty pałam wielka miłością do morza, niestety, w moim życiu wiele zmian i nie stać mnie teraz na wyjazdy. Drugi rok nie wyjadę nad morze, nad czym bardzo ubolewam. Za to Twoje obrazki mi się podobają i ślicznie pasują do łazienki.
OdpowiedzUsuń