... po Jasnej Górze.
W niedzielę z Julką i z Babcią byłyśmy na wycieczce w Częstochowie. W zasadzie był to wyjazd na mszę, ale przy okazji zobaczyłyśmy tez inne miejsca niż jasnogórskie bonie.
A to kilka fotek :)
Na początku pogoda była kiepska: zimno, wietrznie i pochmurno...
Ale później, około 13.00 pięknie się rozchmurzyło :)
Tu Julka chwali się konikami, które Babcia kupiła jej na straganie :)
A tu widok z wieży klasztoru na Jasnej Górze, na którą wdrapałyśmy się z Julką prawie biegiem, bo miałyśmy już mało czasu. Na górę prowadzi 516 schodków... do dziś bolą mnie łydki po tej wspinaczce, a Julka weszła i nawet nie zamarudziła ani razu.
W ogóle Julka jest super turysta, bo nie marudzi i ładnie chodzi, pod warunkiem, że w miedzy czasie zapewnia jej się atrakcje takie jak plac zabaw i lody :) Bo przecież ze zwiedzania kościołów czy muzeów 4,5 letnie dziecko wielkiej przyjemności nie ma.
No i na szczęście cieszy się na każdy wyjazd :)
Piękna wycieczka. Zachwycające zdjęcia z góry!
OdpowiedzUsuńWspaniała wycieczka, jak dawno tam nie byłam muszę się koniecznie wybrać. Cudownie przedstawiłaś to wyjątkowe miejsce :)
OdpowiedzUsuńO rany! Częstochowa to miasto, w którym się urodziłam, wychowałam, żyłam do 2007roku... Koło Jasnej Góry kiedyś był szpital- tam się urodziłam... w szkole dużo mieliśmy wykładów z historii sztuki i o tym "świetym" miejscu wiem prawie wszystko, zwiedziłam tam miejsca nie dostępne ludziom....ach, wspomnienia:) koło Jasnej Góry mieszkałam jakieś dwa lata, kiedy "ciężko" pracowałam i takie wypady były czasem kilka razy w miesięcy, czasem w wolne dni w tygodniu- tam mogłam uspokoić swoje myśli.... Aleje NMP nieco się zmieniły przez te kilka lat od kiedy tam nie mieszkam:)) Czasem zaglądam do tego fantastycznego miasteczka a Twoja relacja? Przywołała wspomnienia- super, dziękuję!!!!
OdpowiedzUsuńSuper wycieczka :D
OdpowiedzUsuń