No i mamy koniec roku.
Na razie tylko w moim kalendarzu...
Szybko zleciało.
Pamiętam jak niedawno (w lipcu 2016 r. na działce), nie mogąc się doczekać nowego 2017 roku, rysowałam pierwsze strony w moim zeszycie w kratkę.
A tu już 2017 się kończy. A jak mam super gruby, kolorowy zeszyt, który oczywiście zostaje na półce. Nie mogę wyrzucić takiego skarbu, gdzie mam opisany ze szczegółami cały rok.
Ale mam już nowy notes w kropeczki. Nawet ostatnio narysowałam kilka stron.
Przejrzałam stary i stwierdziłam, że ponad połowy stron nie używałam i nie były mi potrzebne przez cały rok, więc bez sensu je robić ponowie. Ale o tym w osobnym poście, jak dokończę.
Tymczasem zdjęcia ostatnich tygodni tego roku.
Mój kalendarz adwentowy, który skrzętnie koloruję.
I 4 ostatnie tygodnie grudnia.
Została mi jeszcze jedna strona na końcu.
Może jakieś podsumowanie roku zrobię jak mnie natchnie.
I to by było na tyle.
Miło kończymy rok - od 8 lat imprezą urodzinową :)
Podziwiam cierpliwość i zarządzanie czasem :) Dobrego Nowego Roku i wielu, wielu kolorowych stron!
OdpowiedzUsuń