Któregoś dnia przysiadłam znowu do maszyny... I powstało trochę tych podkładek.
To znaczy, ich części już były: a to wierzch, a to przepikowane ale bez lamówki.
Ale za każdym razem, jak siadam do maszyny, co do nich doszyję.
Te dwie są stare.
Wykorzystałam małe hafciki, na których próbowałam moją cieniowaną mulinę.
A to nowe, z przyszytą lamówką.
A tu już gotowe dwie nasze...
I dwie małe...
Zbliżenie na pięknie wypukłe trójkąty
A tu w trakcie podszywania lamówki.
Kolorowe żabki z Aliexpress bardzo się przydają.
Ciąg dalszy nastąpi, bo jeszcze sporo czeka w kolejce do zrobienia. Ale na wszystko musi przyjść czas.
Uwielbiam patchwork, ale ciągle mam z nim problem. Nie wyszłam po za zszywane razem kwadraty. Piękne prace.
OdpowiedzUsuńPodkładek nigdy za wiele. A Twoje, Beatko są bardzo ładne, różnorodne i fajnie przepikowane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń