Obserwatorzy

DAWNO TEMU W PARYŻU MODNA DAMA UDAŁA SIĘ D MODYSTKI, ABY ZAMÓWIĆ NAKRYCIE GŁOWY - OSTATNI KRZYK MODY. MODYSTKA OWO NAKRYCIE WYKONAŁA ZUŻYWAJĄC 5 METRÓW WSTĄŻKI. KIEDY DAMA USŁYSZAŁA CENĘ, Z OBURZENIEM ZAWOŁAŁA: CO!!! 300 FRANKÓW ZA 5 METRÓW WSTĄŻKI??!! PANI CHYBA OSZALAŁA!! NA TO MODYSTKA KILKOMA SPRAWNYMI RUCHAMI ROZPRUŁA PIĘKNY CZEPEK, ZWINĘŁA WSTĄŻKĘ, PODAŁA OBURZONEJ DAMIE I POWIEDZIAŁA: ZAPŁATA JEST ZA MOJE UMIEJĘTNOŚCI I PRACĘ, WSTĄŻKĘ DAJĘ PANI GRATIS!!!

wtorek, 27 sierpnia 2013

Wieści z Krynicy-Zdrój cz. III

Niestety wszystko co dobre, szybko się kończy... 

W niedziele po południu wróciliśmy z urlopu-który-strasznie-szybko-przeminął... W Krynicy byliśmy 10 dni, potem pojechaliśmy jeszcze na 5 dni na działkę. 
Generalnie urlop uważam za udany, pogoda była bardzo ładna, sporo zwiedziliśmy... odpoczęliśmy, niestety się nie wyspaliśmy, bo nasze dziecko w górach regularnie o 6.10 wstawało :( 

No i sporo sobie pohaftowałam... skończyłam kolejną kartkę peonii, prawie skończyłam Mędrką... 

Ogólnie było OK :)
A teraz trochę was zanudzę zdjęciami...


to nasze podwórko

i ja oddająca się przyjemnościom...

kilka fotek z miasta




W Krynicy było mnóstwo takich fajnych zwierząt i innych przedmiotów z kwiatów i roślin...

dużą atrakcją była kupa śniegu w środku lata :)

i fontanny...



oraz tor saneczkowy - Początkowo jeździliśmy sami, ale jak Julka wreszcie zechciała ze mną raz zjechać, to za drugim razem wołała tylko "szybciej, szybciej..."

Julka chętnie pozowała do zdjęć... o ile miała dobry humor...

"tego malarza z pieskiem" lubiła najbardziej...

Oprócz Festiwalu Jana Kiepury przez długi weekend był Piknik z okazji święta wojska polskiego... i po krynicy maszerowali żołnierze...

Julce bardzo smakowała woda lecznicza słotwinka... 

W krynicy było też mnóstwo starych, zabytkowych, drewnianych pensjonatów...

i mała muszla koncertowa... 

 czy Stary Dom Zdrojowy...

A to cerkiew na Słotwinach - niedaleko naszego pensjonatu...



i dwie małe figurki strzegące wejścia... 


Wjechaliśmy kolejką na Górę Parkową - zabytkowa kolejką... ta w Zakopanem przy niej jest super-nowoczesna





raz zeszliśmy na piechotkę...

Innym razem, jak była piękna, słoneczna pogoda, wjechaliśmy na Jaworzynę Krynicką... Julka nawet się nie bała... to znaczy zechciała w ogóle do niej wsiąść... najpierw oczywiście trzeba było ją nastawić odpowiednio, nagadać się, naopowiadać... i się udało :))) i nawet jej się podobało...







wzięliśmy kocyk, zabawki, suchy prowiant i mieliśmy piknik pod słupem od wyciągu...

  a mamusia sobie haftowała i się smażyła na słoneczku... w końcu na 1114 m n.p.m. dobrze bierze...

a tatuś z Julką się wygłupiali... 

a to piękne widoczki...

a to my... Julka niestety straciła dobry humor... chyba było jej za gorąco...

To tyle zdjęć na dziś... mam jeszcze sporo, ale muszę coś zostawić na kolejne posty...
jeszcze tylko pochwale się pamiątkami - które są dla mnie nieodzowną częścią wycieczek...

magnesy na lodówkę głównie z różnych miejsc, które od jakiegoś czasu zbieram, oraz jeden mały obrazek na naszą podróżniczą ścianę, w miejsce takiego samego tylko z Zakopanego, który ostatnio przy odkurzaniu spadł mi na głowę, potem na podłogę i się roztrzaskał...


no i 4 nowe naparstki, które też od jakiegoś czasu zaczęłam zbierać... 

I to tyle turystycznie na dziś... następny post będzie już o xxx :)))))))))))

7 komentarzy:

  1. Cudna relacja. Przez chwilę czułam się jak bym tam była :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super wyjazd! A który to taki hotel z basenem? Może jakiś namiar?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hotel to za dużo powiedziane... to się nazywa "Osada nad Słotwinką"

      Usuń
  3. Wyjazd widać udany, fajnie odpocząć w takiej okolicy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniały urlop i śliczne zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń

Tłumacz

Archiwum bloga

Uszyj Jasia

Kołderki za jeden uśmiech