Kilka dni temu zlałam pierwszą partię syropu sosnowego.
Całkiem sporo tego wyszło.
A jak byliśmy u babci, nazrywaliśmy jeszcze sosnowych odrostów.
Kolejna partia się robi :)
Zapas duży musi być, bo Julka uwielbia syrop sosnowy.
* * * * *
Kolejną roślinką z cyklu ziołowych postów jest czarny bez, a dokładniej jego kwiaty.
Bez czarny (Sambucus nigra L.) jest bardzo popularną, powszechnie rosnącą w Polsce rośliną. Rośnie w lasach i zaroślach, na jakiś opuszczonych terenach, czasem w ogródkach.
Jak byłam mała to robiłam sobie szałasy w bzowych zaroślach :)
Miał dosyć gęste liście więc znakomicie nadawał się na "zasłonki".
Czarny bez ma różne właściwości zielarskie. Przede wszystkim kwiaty i dojrzałe, czarne owoce, ale również kora, korzenie i liście.
Napary z kwiatów są stosowane przy przeziębieniach, do leczenia różnego rodzaju nieżytów i stanów zapalnych dróg oddechowych a także chorób reumatycznych. Zewnętrznie naparem z kwiatów przemywa się skórę przy zapaleniach skóry, wypryskach skórnych i oparzeniach, płucze jamę ustna i gardło przy stanach zapalnych oraz przemywa oczy przy zapaleniu spojówek. Napary z kwiatów czarnego bzu mają wielokrotnie silniejsze działanie niż napary z lipy! A kwiaty czarnego bzu łącznie z rumiankiem zmniejszają bóle menstruacyjne.
Dawniej kwiatów używano do pobudzenia laktacji u kobiet karmiących :)
Kwiat czarnego bzu występuje w herbie i na fladze czeskiej wsi Kryštofovo Údolí.
Z kwiatów czarnego bzu można też zrobić nalewkę.
Po przepis zapraszam TU.
Można też usmażyć je w cieście naleśnikowym :)
TU prosty przepis.
Ciekawe czy to dobrze smakuje??
Oczywiście można zrobić syrop.
Przepis jest TU.
A ja sobie suszę kwiaty, zimą zaparzam i popijam małymi łyczkami na bolące gardło.
Następnego dnia przechodzi jak ręką odjął...
A ja będę tylko w tym roku suszyła miętę ;)
OdpowiedzUsuńBardzo interesujące są Twoje wpisy, dużo z nich korzystam.Ostatnio nastawiłam pędy sosnowe na sok. Ciekawe czy się uda.
OdpowiedzUsuńU mojej mamy na podwórku tego dzikiego bzu jak lodu hehe. Tata zawsze się śmial, ze to chwast :) Zapach tych kwiatów, a potem winny zapach dojrzałych owoców to moje zapachy z dzieciństwa. Mama kiedyś robiła dżemy z owoców, muszę zapytać o przepis. Syropu z kwiatów nigdy nie próbowałam. Pamiętam także, że całe rodziny u nas zbierały dojrzałe owoce i sprzedawały je do Herbapolu.
OdpowiedzUsuń