Witam. Dziś już z rana nie jest rak pięknie.
Pochmurno, trochę mglisto, coś siąpi z nieba. Ale cieplej.
Wczoraj wyciągnęłam maszynę. Najpierw ją trochę wyczyściłam - od razu zaczęła lepiej i ciszej szyć. Ale... żarówka mi się przepaliła :((((((
Co oczywiście nie przeszkadzało mi w zszywaniu kolorowych kawałków.
Ponieważ zaczęłam zszywać kwadraty na narzutę dla Juli.
Pamiętacie, jak je ułożyłam na podłodze (TU)??
No to wczoraj zszyłam 5 dolnych pasków.
Nawet szybko poszło.
Pozostałe 3 leżą spięte i czekają.
Potem muszę dociąć białe długie paski pomiędzy, zszyć no i się zacznie...
Bo nigdy nie szyłam takiej narzuty nie szyłam. Nie pikowałam, nie obszywałam lamówki...
No ale kiedyś musi być ten pierwszy raz.
No i oczywiście znowu się naoglądałam patchworkowych blogów amerykańskich i marzy mi się taka wielka narzuta na nasze łóżko :) Tylko nie wiem, czy umiałabym się zdecydować na jakiś wzór... No i nie wiem czy w czarno-szaro-białych kolorach czy może kolorowa, czy może w z jakimś zestawem kolorów. To jeszcze odległa przyszłość, więc może coś mi do głowy wpadnie.
Póki co muszę kupić żarówkę do maszyny :( i będę działać dalej :)
Muszę jeszcze uszyć jakieś fajne 3 podkładki na stół, no i pokrowiec na maszynę, bo mi się maszyna strasznie kurzy w szafie. Chyba nawet zacznę od pokrowca. Bo mi się materiały już na półkach nie mieszczą. Musze coś uszyć, żeby je zużyć :)
A na koniec porcja pięknych patchworków :)))))
Zdjęcia pochodzą z blogów, które mam dodane do mojej listy ulubionych blogów patchwokowych.
Powodzenia w szyciu :)
OdpowiedzUsuńMasz maszynę to możesz zaszeleć. Też mi się taka marzy.
OdpowiedzUsuńInspiracje piękne, ale za szycie wolę się nie brać... chociaż w domu 4 maszyny :P
OdpowiedzUsuń