Kazali siedzieć w domu, to siedzieliśmy.
Była piękna pogoda w weekend, ale zimno i wietrznie jak diabli.
W niedzielę mniej wiało, więc poszliśmy na spacer do parku.
Dzięki temu skończyłam wreszcie metryczkę dla Szymusia.
Szybko poszło. Jakby mnie wena nie opuściła, już dawno byłaby gotowa.
Tu kilka zdjęć z poszczególnych etapów.
W niedzielę posiedziałam nawet chwilę na balkonie, jak słońce świeciło.
Cudownie tak powygrzewać twarz...
Mogłaby już przyjść wiosna i mogłoby si zrobić cieplutko.
A tu już gotowy hafcik!!
Tylko jeszcze wyprać, wyprasować i oprawić.
O ile mam ramkę.
Coś tam ostatnio klupowałam, muszę przejrzeć stertę ramek w szafie.
Świetna metryczka :)
OdpowiedzUsuńSzymuś będzie miał śliczną pamiątkę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, trzymaj się zdrowo!