Witajcie.
Tak jak obiecałam, dziś chwalę się moimi woreczkami.
Wczoraj uszyłam ich aż osiem, z czego 4 dla koleżanki.
A oto one :)
Jeszcze niewypchane lawendą i nie związane... Każdy jest inny, w zależności od szerokości lnu, na którym haftowałam, literki, koronki.
Na razie zbieram i suszę lawendę, bo niektóre woreczki sporo jej pomieszczą.
Na szczęście koleżanka wzięła same woreczki, bez wypełnienia, bo ma na ogródku swoją lawendę...
Pokażę jeszcze broszę, bardzo starą, prawdopodobnie po babci Mojego Męża, którą dostałam od Teścia :)
Broszka ma średnicę ok. 3 cm i wygląda jakby była zrobiona z modeliny.
Ale w sumie nie wiem z czego ulepione są te malutkie kwiatuszki i podstawa.
Woreczki wyglądają cudownie! Podoba mi się ich różnorodność :)
OdpowiedzUsuńPrześliczne te woreczki a taka broszka wspaniała klimatyczna
OdpowiedzUsuńWoreczki super!
OdpowiedzUsuńBroszka cudna, prosta, ale robi wrażenie :) Za woreczki też się wezmę, ale dopiero za 2 miesiące najwcześniej, chociaż chodzą za mną i chodzą...
OdpowiedzUsuńRobisz się specjalistką od "zapachowców", produkcja w toku, a na dodatek każdy niby podobny, a inny :) Broszka - cudo!
OdpowiedzUsuńExpresowo poszły Ci te woreczki! Ślicznie wyglądają,a pachnące lawendą będą cudowne.
OdpowiedzUsuńPiękne woreczki, ale broszka niesamowita, uwielbiam takie rzeczy, stare, ale przyciągają!
OdpowiedzUsuń