Dziś nie będzie krajobrazów, no chyba że gdzieś w tle.
Dziś będzie o zwierzętach.
Jako że bardzo je lubię i wszystko co się rusza wywołuje we mnie zachwyt (poza pająkami oczywiście - te wywołują na mnie gęsią skórkę), pokażę jakie cudeńka mieliśmy okazję oglądać i dotykać :)
Na początek milusiński rudy kocurek, który sobie mieszkał w Dworczysku. Jak tylko wyszło słoneczko, rozkładał się gdzie popadnie i wyciągał w różne strony. I wspaniale przy tym mruczał.
Ja bardzo lubię koty, o wiele bardziej niż psy. Nie mam oczywiście takiego bzika na punkcie kotów jak co poniektórzy tutaj ;) Nie mam też kota w domu - został u mamy. Taki sam rudzielec - Fredek ma na imię.
Koty są fajne, jak mają dom z ogródkiem i ma im kto jeść dać. Ale jak już się chce gdzieś wyjechać i nie ma kto mu dać jeść, to jest gorzej. I trzeba się prosić, żeby ktoś przyszedł, nakarmił... Ale bardzo je lubię, a szczególnie takie maleństwa jak te...
Te mieszkały sobie z mamusią trzy gospodarstwa dalej... Tam gdzie te cudne owieczki i koniki.
Były dwie klacze i dwa małe źrebaczki. Owce, jak je właściciel zawołał na chlebek, galopowały jak pieski i beczały.
A tu film, jak konie się kąpią. Pierwszy raz widziałam na oczy takie coś.
A to już z koniki spotkanie gdzieś, podczas spaceru.
Niektóre ładnie pozowały do zdjęcia :)
I inne stworzenia...
zięba (chyba)
no i znowu żurawie... sporo ich tam było, nawet blisko domu skrzeczały co rano
A na koniec wycieczka do Podlaskiego MINI ZOO w Mikołajówce, które mini wcale nie było.
Pan, który wraz z żoną je prowadzi, ma mnóstwo świetnych zwierząt. Polecam, jak będziecie w okolicy. To jest 1,2 km od trasy nr 8, 6 km przed granicą z Litwą.
Zwierzęta tam mieszkają przeróżne.
Sówki, puszczyki, strusie, bażanty w rożnych odmianach pawie.
Owce kaukaskie, dziki, daniele, lamy, świnki wietnamskie - podobno mądrzejsze od psów.
Szopy, jenoty, lisy.
Osioł, na którym tylko ja chciałam sobie zrobić zdjęcie, jak (również tylko ja - Julka się bała), kucyki, jakieś dziwne krowy i inne o których nazw nie pamiętam.
Widzieliśmy też 3-dniowego malutkiego daniela. Podobno jak się rodzi takie małe, to przez 14 dni nie ma zapachu i matka je ukrywa w pokrzywach, żeby go nikt nie znalazł (inne dzikie zwierzęta). Sprytne te zwierzęta są.
A na koniec pamiątki - czyli to, co tygryski lubią najbardziej.
W Stańczykach zakupiłam kolejny magnes i zakładkę do książki.
A to wszystkie moje magnesy.
Koty i owieczki - najpiękniejsze! Marzę o pawiu! Inne zwierzątka też słodkie :) I cudowna kolekcja magnesów - też zbieram :)
OdpowiedzUsuńMam kotka w domu i jak pojawia się problem co zrobić z kicią zagaduję do innych kociarzy :) Kicia jedzie na 'wakacje' do innego domku, a czasami ma gości u siebie ;) U mnie tak to działało ze wszystkimi zwierzakami jakie miałam ;)
OdpowiedzUsuńA jeżeli chodzi o wyjazdy przy kotach... no niestety - jeżeli człowiek decyduje się na posiadanie zwierząt, decyduje się także na rezygnację z wyjazdów. Dla nas wyjazdy skończyły się kilka lat temu - nie wyobrażam sobie obarczania kogokolwiek taką ilością zwierząt, jaką posiadamy... Jednak ich codzienna obecność rekompensuje jakąkolwiek podróż - w końcu wyjazd jest tylko raz na jakiś czas i na kilka dni, a ich miłość - codziennie :)
OdpowiedzUsuńFajne zwierzaczki. Ja kocham konie :* Odważna jesteś , że dosiadłaś osła- one z reguły lubią ugryźć.
OdpowiedzUsuń